Gdzie w Sudetach powstał pionierski przepis na czekoladę i w którym schronisku można było już 200 lat temu spróbować pysznego deseru? Zapraszam na przegląd historycznych kontekstów wiążących góry z jednym z najpopularniejszych słodyczy.
Kubek gorącej, gęstej, aromatycznej, prawdziwej czekolady to – wbrew pozorom – wcale nie taka oczywista pozycja w menu nawet dziś. W dobie substytutów i wszelkiej maści wyrobów „podobnych” trudno o porcję energetyzującej przyjaciółki dopaminy. Tymczasem właśnie w Sudetach natrafić możemy na ciekawe historyczne ślady związane z konsumpcją napoju wyzwalającego „hormon szczęścia”.
Zanim zaczęto wytwarzać czekoladę w tabliczkach, którą możemy w formie batonika zabrać na szlak, czekolada w Europie spożywana była w formie napoju. W dodatku bardzo ekskluzywnego. Upowszechnianie się czekolady było stopniowe, podobnie jak w przypadku kawy. Ten egzotyczny produkt na bazie kakao stanowił luksusową ciekawostkę na stołach wybranych. Nie powinno zatem dziwić, że jego pierwsze opisy pochodzą z książek… aptekarskich! I o takiej dziś wspomnę. Kuszeni aromatem czekolady wejdziemy też na wysokość ponad 1200 m n.p.m., by sprawdzić menu jednego ze schronisk w czasach romantycznych.
Czekolada i solenizant – mała dygresja
Zanim jednak przejdę do wyjaśnienia, co czekolada i apteka mają wspólnego z Sudetami, mała dygresja. Zostajemy w temacie czekolady. Chciałbym tylko zaznaczyć, że artykuł nie pojawia się teraz przypadkowo. Nie chodzi tylko o to, że nadchodzące długie jesienne i zimowe wieczory idealnie najadają się na czekoladowe chwile. Deser tak istotny i mający tylu wielbicieli na całym świecie doczekał się wielu świąt i obchodów. Jedną z takich nietypowych, kulinarnych okoliczności jest rocznica urodzin amerykańskiego potentata czekoladowego, Miltona S. Hersheya, który zapoczątkował masową produkcję słodyczy z kakao, zmieniając rynek deserów w USA i na świecie. Firma, którą założył, działa do dziś. Święto czekolady i urodziny Hersheya to 13 września (cukiernik przyszedł na świat dokładnie w 1857 roku – w tym artykule pojawią się dwie starsze daty związane z czekoladą i naszymi rejonami).
W starej sudeckiej aptece
Wracamy w Sudety i cofamy się w czasie jeszcze bardziej, bo do połowy XVII wieku. Wówczas na Śląsku, który był częścią monarchii Habsburgów, wielu rzemieślników i naukowców mówiło po niemiecku. Właśnie w tym języku powstała niezwykła książka. Wydał ją aptekarz z Kamiennej Góry, czyli z miasta w jednej z najważniejszych sudeckich kotlin. W otoczonej Górami Kamiennymi i Rudawami Janowickimi miejscowości, w jednej z najstarszych na śląsku aptek, pracował ambitny farmaceuta, Christoph Vielheuer. Zapisał się on w dziejach miasta, ale i aptekarstwa w ogóle. Także historia czekolady jest nierozerwalnie powiązana z nazwiskiem i dorobkiem sudeckiego badacza.
Wspomniana książka jego autorstwa, uznawana za przełomową, ukazała się w Lipsku w 1676 roku. Pod skomplikowanym tytułem, który w dużym skrócie brzmi „Gründliche Beschreibung fremder Materialien und Specereyen Ursprung…” („Gruntowny opis rzadkich substancji i przypraw….”) skrywa się pierwszy niemieckojęzyczny leksykon substancji znanych farmaceutom i konsumentom medykamentów oraz żywności egzotycznej. Vielheuerowi już samo napisanie i wydanie tego dzieła zapewniło miejsce w gronie pionierów. Ale dokonał on jeszcze czegoś niesamowitego.
Succolata indica
Zdaniem badaczy bibliografii dotyczących produktów spożywczych to właśnie aptekarz z sudeckiej Kamiennej Góry we wspomnianym dziele jako pierwszy po niemiecku opisał czekoladę oraz przedstawił wygląd kakaowca! Przed nim czekolada znana była głównie z ksiąg handlowych i aptekarskich, ale pod łacińską definicją i nazwą, jako „succolata indica”. Tacy badacze i wydawcy w XX wieku, jak Wolf Mueller czy Wolfgang-Hagen Hein nie kryli, że pionierski charakter księgi Vielheuera zasługuje na uwagę. Dodam, że aptekarz z Sudetów nazywał czekoladę „Succolata, Chacalate, Chocalate” i określał ją jeszcze mianem częstej cieczy, zawiesiny. Wówczas nikt jeszcze nie śnił o tabliczkach, batonach i pralinach z czekolady.
Na związek aptekarza z Kamiennej Góry z czekoladą wskazywała też: największa XVIII-wieczna encyklopedia niemiecka „Grosses Universal-Lexicon” wydana przez wrocławskiego encyklopedystę Johanna Heinricha Zedlera oraz w leksykon kupiecki „Allgemeine Schatz-Kammer Der Kauffmannschafft” wydany przez następcę Zedlera – Carla Günthera Ludoviciego, filozofa i leksykografa. Był on synem rektora uniwersytetu w Lipsku, który również pochodził z Kamiennej Góry. Tym sposobem od ponad 300 lat czekolada ma związek z Kamienną Górą.
Deser na schronisku, czyli historia czekolady w Sudetach
Dużo czasu minęło, zanim czekolada upowszechniła się i występowała na Śląsku i w Sudetach poza książkowymi wzmiankami. Elitarny napój stopniowo zaglądał jednak „pod strzechę”. Gra językowa, oznaczająca rozpowszechniane czegoś, jest tu celowa. Zaglądniemy bowiem do Strzechy Akademickiej. To niezwykłe schronisko w Karkonoszach może się pochwalić wielowiekową historią. Buda, w której wędrowcy mogli znaleźć schronienie, znajdowała się tu już w czasach aptekarza Vielheuera. My jednak odwiedzimy ją wspólnie z Johannem Christianem Gottliebem Berndtem. Ten pochodzący z Wrocławia autor w 1827 roku ukończył pisanie książki podróżniczej na temat gór „Wegweiser durch das Sudeten-Gebirge”.
„Matka Hampel również wie, jak gotować czekoladę”!
Na kartach tego encyklopedycznego przewodnika znajdziemy m.in. hasło dotyczące wspomnianego schroniska. Wówczas nazywało się ono Hampelbaude od nazwiska gospodarzy – rodziny Hamplów, która prowadziła schronisko od połowy XVIII wieku do połowy XIX. Berndt w swoim dziele odnotował, że w schronisku na szlaku na Śnieżkę można było zjeść rozmaite dania i wypić. Nie omieszkał też wspomnieć, że „Matka Hampel również wie, jak gotować czekoladę”! Zatem już bez mała 200 lat temu w Karkonoszach zmęczony wędrowiec mógł zregenerować siły przy kubku gorącej czekolady.