Zima dzieli się w kalendarzu sacrum i profanum na 3 podstawowe okresy: adwentowo-świąteczny, karnawałowy i postny. Właśnie o tym środkowym – wypełnionym zabawą – będzie w tej części sudeckich opowieści. Odwiedzimy Lwówek Śląski na granicy Pogórza Izerskiego i Kaczawskiego. Ta wiekowa miejscowość – jedna z najstarszych na Śląsku i w Polsce – związana jest nie tylko z agatami i tradycjami piwowarskimi. W XIX wieku Lwówek był jednym z najważniejszych ośrodków muzycznych w Europie! Z tym wątkiem związana jest karnawałowa opowieść. Jedna z najciekawszych orkiestrowych kompozycji o tym wesołym okresie łączy Rzym, Paryż i Sudety.
Przechodząc obok urzędu miasta i gminy w Lwówku Śląskim, trudno sobie wyobrazić, że w latach 50. i 60. XIX wieku kwitło tam życie muzyczne. Był to pałac zimowy księcia Konstantyna. Grali tam najlepsi muzycy w Europie. Chętnie przyjeżdżali w odwiedziny wielcy kompozytorzy. Do dziś niestety nie przetrwała wyjątkowa sala muzyczna, w której koncertowali. O muzycznych korzeniach tego miejsca może przypominać jedynie niewielkie tondo z płaskorzeźbą przedstawiająca muzykujące amorki. Na szczęście jest sporo przekazów historycznych dotyczących życia muzycznego w Lwówku. Zachowały się one we wspomnieniach i listach Wagnera, Liszta czy Berlioza, ale też w recenzjach i artykułach pisanych w gazetach wydawanych we Wrocławiu, Lipsku, Berlinie czy Paryżu!
Książę prawie jak z bajki
Za budowę pałacu i działalność orkiestry dopowiedziany był książę Friedrich Wilhelm Konstantin Hermann Thassilo von Hohenzollern-Hechingen. Urodził się 16 lutego 1801 roku na zamku Żagań (220. rocznica urodzin w 2021 roku). Po Wiośnie Ludów osiadł w Lwówku. Odziedziczył tam po matce pałac w Skale (Schloß Hochstein), który dziś jest ruiną. Książę kochał sztukę i postanowił w Lwówku wybudować pałac zimowy, w którym zorganizował orkiestrę na wzór kapeli, którą miał na zamku w Hechingen. Udało mu się nawet zgromadzić lepszy skład, dzięki czemu koncerty w Lwówku stały się znane nie tylko w okolicy, ale i w całej Europie.
Właśnie księciu Konstantynowi znany francuski kompozytor Hektor Berlioz, ojciec „progresywnej” XIX-wiecznej symfoniki, dedykował swoją uwerturę – „Karnawał Rzymski”. Premiera odbyła się 3 lutego 1844 roku w Paryżu. Zaś 19 kwietnia 1863 roku kompozytor osobiście dyrygował dziełem w Lwówku Śląskim. Otrzymał wówczas od księcia, któremu dedykował utwór, Krzyż Honorowy III klasy Orderu Książęcego Domowego Hohenzollernów. Było to wysokie odznaczenie państwowe cywilne i wojskowe przyznawane przez Hohenzollernów. Książę był wówczas schorowanym człowiekiem. Zmarł w 1869 roku. Tego samego roku odszedł też uwielbiany przez niego Berlioz.
Wyjątkowa sala i zwyczaje
O koncercie w Lwówku Śląskim pisał w swoich listach i pamiętnikach Berlioz, ale i dziennikarze. Ciekawym źródłem informacji jest książka „Hektor Berlioz: Studien und Erinnerungen” dziennikarza muzycznego Richarda Pohla, który na wydarzenie przybył wraz z żoną – harfistką Johanną – ściągniętą do składu orkiestry książęcej specjalnie na występ Berlioza. Pohl poświęcił cały rozdział swojej książki o francuskim kompozytorze jego wizycie w Lwówku Śląskim. Z publikacji dowiadujemy się wiele zarówno o działaniu orkiestry, jak i przebiegu pobytu kompozytora.
Niezwykle cenne są opisy wyglądu sali koncertowej – nieistniejącej już – w lwóweckim pałacu: „może pomieścić około 500 osób, ma doskonałą akustykę, jest odpowiednio zaaranżowana i gustownie urządzona. Filary zdobią popiersia: Bacha, Haendla, Haydna, Mozarta, Beethovena, Webera, Glucka, Spontiniego, Spohra i Mendelssohna; z tyłu, nad orkiestrą, znajduje się medalion z wizerunkiem Liszta”. Pohl zwrócił też uwagę na to, że książę nie szczędził wydatków na swoją kapelę – ma „budżet 30 000 talarów rocznie – sumę, która jest wyjątkowa w porównaniu z budżetem orkiestr w głównych landach niemieckich”. Orkiestra ta pełniła służbę tylko pół roku – od końca października do końca kwietnia.
Niezwykle interesujący jest fakt dotyczący publiczności. Nie była bowiem zamkniętą śmietanką towarzyską zaproszonych gości. Wręcz przeciwnie! Książę stworzył prawdziwy fenomen, o czym Pohl nie omieszkał wspomnieć: „wejście przysługuje każdemu obywatelowi miasta, jak i każdemu cudzoziemcowi; musi tylko zgłosić się do administracji dworu i otrzymać bilet w zamian za podanie swojego nazwiska”. Na koncert z udziałem Berlioza przybyli melomani z okolic, ale i – jak wylicza Pohl: z Görlitz (Zgorzelca), Bunzlau (Bolesławca) Liegnitz (Legnicy) i Breslau (Wrocławia). Zawitał nawet Heinrich Porges – krytyk z Pragi (współpracownik Wagnera).
Muzyczna uczta
Znamy dokładny program wieczoru z twórczością Berlioza. „Wszystko zaczęło się od Uwertury Le roi Lear, która 20 lat temu otworzyła koncert dworski w Hechingen” – napisał Pohl. Następnie zabrzmiały wybrane fragmenty z symfonii „Romeo i Julia”. Pod koniec pierwszej części wykonano właśnie Uwerturę „Karnawał Rzymski”. Pohl nie omieszkał zaznaczyć, że wybór ten „był tutaj szczególnie trafny, ponieważ partytura jest dedykowana księciu”. Po wykonaniu „Karnawału” nastąpiła przerwa – ale i podczas niej działy się ciekawe rzeczy.
Przy wypełnionej publicznością sali adiutant księcia wręczył kompozytorowi wspomniany wyżej order – wysokie odznaczenie Hohenzollernów. Drugą część koncerty wypełniła znów muzyka gościa honorowego. Zabrzmiała Symfonia „Harold w Italii”. Po jej zakończeniu kapelmistrz książęcy uroczyście odsłonił medalion poświęcony Berliozowi. Tym sposobem wielki francuski symfonik jednego wieczora podwójnie uhonorowano. Od Pohla dowiadujemy się, że „Berlioz pozostał w Löwenbergu jeszcze trzy dni”. Niestety książę nie wydobrzał. W grudniu tego samego roku Lwówek odwiedził Wagner.
Wówczas książę Konstantyn przyjmował go na wózku inwalidzkim. Wagner, który szukał wtedy niemieckiego księcia z bajki, mecenasa, był nieco zawiedziony (w „The Musical Times” Chris Walton w artykule „Some Day My Fürst Will Come: Wagner’s Hohenzollern Hopes for a Prussian Bayreuth” zasugerował, że Lwówek stracił wówczas okazję, by stać się ośrodkiem muzycznym, który Wagner stworzył później w bawarskim Bayreuth). Pohl również o tym wspomniał, ale nie zawahał się nazwać sudeckiego miasteczka „śląską Ferrarą” – nawiązał tak do słynnego mecenatu rodu d’Este z Ferrary (pod patronatem tego dworu pracował m.in. Leonardo da Vinci).
Rzym – Paryż – Lwówek
Kilka słów o samym utworze. Kompozycja nie jest zupełnie niezależnym utworem. „Karnawał Rzymski” nawiązuje do opery „Benvenuto Cellini” – o burzliwym życiu włoskiego rzeźbiarza i złotnika (epizody jego biografii wiążą się zarówno z Rzymem, jak i Ferrarą czy Paryżem!). Po nieudanej premierze pierwszej opery, autor postanowił wykorzystać materiał muzyczny – z tematów, w tym karnawałowych (taniec saltarello) – Berlioz skomponował uwerturę. Tak powstał „Karnawał Rzymski”, który prapremierę miał 6 lat po operze – również w Paryżu. Życie Benvenuto Celliniego znane było dzięki jego pamiętnikom. Przetłumaczył je na niemiecki sam Goethe, który w 1790 roku odwiedził Sudety i Dolny Śląsk (gościł w Gryfowie Śląskim w powiecie lwóweckim!). Tom „Leben des Benvenuto Cellini” znany był mieszkańcom Sudetów w XIX wieku – potwierdza to obecność tej książki w katalogu biblioteki Wallenberga w Kamiennej Górze z 1829 roku.
R. Główczyk