Duchy, wampiry, czarownice, demony… Nadprzyrodzone siły i zjawiska są atrakcyjnym motywem, który popkultura chłonie niczym gąbka. Dreszczowce i horrory wywodzą się z długiej tradycji straszenia i zarazem oswajania strachu. I o lękach będzie w tym artykule! Sudety również mają swój udział w fascynującym procesie kreowania historii dziwnych i przerażających.
Znany październikowy obyczaj Halloween – to jeden z przykładów tego, jak pewne trudne egzystencjalne zagadnienia: w tym przypadku śmierć, zostają kulturowo przetworzone. Lęk znajduje tu swój wentyl w postaci groteski, która w karnawałowy sposób przenosi akcenty, przesuwa granice. Mrok zaświatów – który jest siedliskiem wszelkiego strachu i rozpaczy – zostaje „udomowiony”, „oswojony”. Na jeden dzień to – co najokropniejsze, koszmarne – staje się śmieszne i karykaturalne. Wychodzi z ukrycia i poddaje się wręcz ludowej formule zabawy. W tej narracji wykorzystywano symbole i elementy przynależne do świata mrocznego i poważnego, zarówno fizycznego, jak i metafizycznego: kości, szkielety, upiory, duchy, potwory, klątwy, widma. Opowieści na ich temat znane są w wielu kulturach. Także obszar Sudetów ma się czym pochwalić. Oto kilka wybranych ciekawostek tego typu.
Biada ci, wędrowcze!
Za kogo przebrać się w Halloween, by straszyć i jednocześnie być swojskim i oryginalnym? To nie takie trudne. Za… Karkonosza! Duch Gór zwany Liczyrzepą i Rzepiórem przedstawiany był w różny sposób. Jedni opisywali go jako mnicha, myśliwego, inni jako brodatego starca z kosturem, karła, giganta, demonicznego stwora o rysach zwierząt. Opowieści o Karkonoszu podają, że mógł on przyjąć praktycznie każdą postać. Właśnie demoniczny stwór to najbardziej pierwotna wizja tego mitycznego władcy Sudetów. Taki wizerunek, przypominający trochę gryfa, utrwalił już w XVI wieku kartograf Martin Helwig na swojej pionierskiej mapie Śląska.
Dziś taki przerażający Karkonosz w formie pomników i instalacji wita gości Karpacza przy Karkonoskich Tajemnicach, Muzeum Przyrodniczego w Cieplicach lub Szklarskiej Poręby na skwerze Radiowej Trójki. Złowrogi wydźwięk tej postaci podkreśla też XVII-wieczne dzieło Johannesa Praetoriusa. Jego „Daemonologia Rubinzalii Silesii” była kompendium wiedzy. Nazwa mówi sama za siebie. Autor pozwolił sobie nawet na modne w baroku mistyczne matematyczne spekulacje i w słowie „Riebendzal” (niemiecki wariant określenia Liczyrzepy) odkrył zaszyfrowaną… liczbę 666!
Inne ciekawostki o Karkonoszu znajdziecie w moim wpisie „Z duchem gór” na sudety.pro.
Tropem gotyckiego horroru
Z wysokich Karkonoszy, z którymi gównie kojarzy się Ducha Gór, zejdziemy na Przedgórze Sudeckie. Tam leży tajemnicze miasto Ząbkowice Śląskie (niedaleko stąd w Góry Bardzkie, Sowie i Złote). Jego współczesna nazwa nie wywołuje specjalnych skojarzeń. Tymczasem do 1945 roku miejscowość ta nazywała się… Frankenstein! Według niektórych śmiałych tez nie ma w tej zbieżności przypadku. Słynna powieść gotycka Mary Shelley o doktorze Frankensteinie i jego upiornym dziele została wydana w 1818 roku. Długo przed tym w śląskim mieście doszło do makabrycznego zajścia, które opisywane było na łamach prasy i rozsławiło niechlubnie Ząbkowice w Europie.
W 1606 roku zaraza dziesiątkowała ludność miasta. Wówczas, ku przerażeniu miejscowych, na jaw miała wyjść zatrważająca tajemnica grabarzy. Doszło do procesów i egzekucji. Wszystko relacjonowała wydawana Augsburgu gazeta „Newe Zeyttung”. W tej historii jest wszystko, czego nie może braknąć w horrorze: czary, zwłoki, tortury. Czy faktycznie stare doniesienia medialne zainspirowały młodą pisarkę do stworzenia kultowej postaci? Ząbkowice wykorzystują ten przekaz w marketingu miasta. Jedną z atrakcji jest tam… sala, w której spotkamy Mary Shelley, sądzonych grabarzy, a także straszne podziemia izby pamiątek regionalnych
Krew i nieumarli
Skoro mowa o Frankensteinie, nie sposób nie wspomnieć o wampirze. Zwłaszcza że pionierskie dzieła literackie związane z tymi bohaterami powstały w tym samym czasie, a ich autorzy się znali! John William Polidori spotkał Mary Shelley i napisał opowieść o wstającym z grobu umarłym (na ten niezwykły zbieg okoliczności wskazuje m.in. publikacja „Ghostly Tales from the Lost Summer of 1816 – Frankenstein, The Vampyre & Other Stories from the Villa Diodati”). Nie przywołuję tego bez powodu.
Heinrich Marschner, romantyczny kompozytor urodzony w Zittau (Żytawa) w kotlinie żytawskiej, która jest częścią Pogórza Zachodniosudeckiego w Górnych Łużycach, napisał operę „Der Vampyr” z 1828 według tej gotyckiej powieści. Na autorze pierwszego muzycznego horroru związki Sudetów z wampirami się nie kończą. Wielu badaczy wskazuje, że wampiry i strzygi związane są szczególnie mocno ze Śląskiem, Czechami, Polską i Węgrami. Nie bez powodu w jednym z opracowań o wampirach rozdział nosi tytuł…. „Schlesien als Eldorado für Vampirjäger” (Śląsk jako eldorado dla łowców wampirów). Jest mnóstwo opowieści i przekazów dotyczących krwiopijnych upiorów i ich związków z naszym regionem.
Polowanie na sudeckie upiory
W periodyku „Rübezahl Schlesische Provinzialblätter” z 1868 roku umieszczony został artykuł „Exempel, wie man zu verfahren hat, wenn ein Verstorbener im Dorfe spukt: Aus der Reimswaldauer Dorfchronik…”. To odniesienie do kroniki z wsi Rybnica Leśna u stóp Gór Kamiennych. Na początku XVII wieku miał tam grasować wampir! Z kolei zbiór „Schlesische Sagen, Spuk- und Gespenstersagen” z 1910 roku ma cały rozdział „Vampirsagen” poświęcony wampirom! Są tam wspomniane liczne przekazy dotyczące upiornych przejawów działalności i polowania na sudeckie upiory. Wśród lokalizacji wymienionych w tej kompilacji można wymienić choćby: Bolków, Ziemię Kamiennogórską (Czarny Bór), Lwówek Śląski, Rybnicę Leśną i Łużyce. Większość wampirycznych legend sięga XVII wieku.
Przykłady na makabreski można mnożyć. Są opowieści o czarownicach, duchach, zjawach… Inspirację na halloweenowy strój czy mrożąca krew w żyłach opowieść w Sudetach znajdziemy z łatwością.