Skip to content Skip to footer

Słodki trud wśród gór – artykuł Roberta Główczyka

O tym, jak ważna dla ekosystemu jest pszczoła, mówi się głośno od dawna. Tym bardziej martwią doniesienia o zagrożeniach, które współczesna cywilizacja ludzka niesie tym owadom. Z ich pracy korzysta cała natura! Także ludzie cieszą się z tworzonych przez pszczoły produktów. W Sudetach natrafimy na wiele historycznych śladów związanych z pszczelimi dobrami i obecnością tych pracowitych stworzeń w życiu człowieka.
Wyjątkowe ule, nazwy własne miejsc, historyczne doniesienia o pszczelich produktach – mieszkańcy Sudetów cenili i cenią zarówno pszczoły, jak i ich skarby, a także… wyjątkowego badacza tych stworzeń!

Pracowita pasieka

Pszczoły to niezwykle ważne zwierzęta. W wielu artykułach czy opracowaniach spotkać się można wręcz ze stwierdzeniem, że bez nich nie przetrwamy. Są zapylaczami. Ich pracowitość już od antyku fascynowała ludzi, którzy utrwalili symboliczny, mityczny obraz pszczoły. Stanowi ona wzór niezmordowanej wytrwałości, sumienności, rzetelności i posłuszeństwa.

Ludzie korzystają z pracy pszczół związanej z zapylaniem (efektem są owoce i nasiona), ale i z wytwarzanych przez te owady substancji. To m.in.: miód, wosk czy propolis i pierzga. W dawnych czasach bartnicy trudnili się podbieraniem dzikim pszczołom ich dóbr. Właśnie z bartnictwem związane są nazwy niektórych dawnych śląskich miejsc i miejscowości w Sudetach. Wieś Bartnica u stóp Gór Kamiennych i Gór Sowich zachowała w nazwie po dziś, mimo wymian kulturowych, wiekowy rdzeń semantyczny. W czasach niemieckich nazywała się Beutengrund, co XIX-wieczny, pochodzący z Kamiennej Góry nauczyciel Heinrich Adamy, autor ciekawej pionierskiej książki onomastycznej „Die schlesischen Ortsnamen, ihre Entstehung und Bedeutung” (Śląskie nazwy miejscowe, ich pochodzenie i znaczenie) wiązał z leśnymi pszczołami i ulami (Beute – po niemiecku barć, konstrukcja ula, ale też zdobycz).

Z kolei Góry Lisie, w których położona jest tajemnicza Antonówka, osiedle Kamiennej Góry, przed II wojną światową nosiły nazwę Beutenberg. Co ciekawe jedną z dawnych atrakcji Antonówki, po której oprowadzamy, była gospoda Honigbaude – czyli miodowe schronisko. Miejsce znane już w XIX wieku. Dziś zaczyna się tam od strony Kamiennej Góry Rudawski Park Krajobrazowy. Jest też np. Pasiecznik/ Pasieka (przed II wojną światową: Bienenberg – od Biene – po niemiecku pszczoła) – wzniesienie o wysokości 893 m n.p.m. w Sudetach Wschodnich w Masywie Śnieżnika niedaleko Stronia Śląskiego, na trasie Głównego Szlaku Sudeckiego.

Ule figuralne

Bardzo interesującym zabytkiem już nie językowym, a materialnym związanym z historią pszczelarstwa w Sudetach są wyjątkowe ule figuralne. Na Dolnym Śląsku takie fantastyczne konstrukcje znajdowały się w rozmaitych dawnych pasiekach. Szczególną sławę zyskało gospodarstwo w Dworku koło Lwówka Ślaskiego. Wieś położona jest na Wzniesieniach Płakowickich, które stanowią część Pogórza Kaczawskiego.  Tamtejsze ule figuralne, wyrzeźbione w kształcie postaci biblijnych i nie tylko, przetrwały wiele wieków. O pszczelarstwie w tej miejscowości i jego wyjątkowości wspominają rozmaite dawne źródła. Słynnego pszczelarza Gottfrieda Ueberschära wymienia np. autor „Beyträge Zur Kenntniß Der Bienen Und Ihrer Zucht: Für Naturforscher Und Bienenfreunde” (Wkład w wiedzę o pszczołach i ich hodowli: dla przyrodników i przyjaciół pszczół) z 1804 roku. Z  kolei pszczelarski periodyk „Leipziger Bienen-Zeitung” z 1910 roku opisuje pasiekę z „urokliwej górskiej wioski Dworek (Höfel) niedaleko Lwówka (Löwenberg) w Górach Kaczawskich (Bober-Katzbach) na Śląsku” i znajdujące się tam rzeźbione ule.

Kresem świetności niezwykłego zbioru tych pszczelarskich cudeniek była jednak II wojna światowa. Część zachowanych uli znalazła się w muzeach, w tym także w Muzeum Etnograficznym we Wrocławiu. Rekonstrukcje pszczelich domków o niecodziennych kształtach znajdują się również w zbiorach Muzeum Przyrodniczego w Cieplicach Śląskich-Zdroju w Jeleniej Górze.

Wyjątkowy badacz

Pszczelarski kontekst ma też nazwa Dzierżoniowa. Tutaj jednak jej geneza jest dość zawiła i nietypowa. Jan Dzierżon urodził się w 1811 roku w Łowkowicach i tam zmarł w 1906 roku. Był Ślązakiem, studiował we Wrocławiu. W historii zapisał się jako obrońca polskości oraz jako badacz i odkrywca, wybitny apiolog (od apis – pszczoła). Jego prace zrewolucjonizowały pszczelarstwo. Począwszy od zrozumienia partenogenezy u owadów po technikę budowy uli. Dzierżoń publikował i zyskał światową sławę. Był uznanym autorytetem i do dziś pamięta się o jego zasługach. Po wojnie dolnośląski Dzierżoniów otrzymał nazwę na pamiątkę tego niezwykłego fachowego przedstawiciela apikultury. W ratuszu w tym mieście można zobaczyć popiersie Jana Dzierżonia. Nazwisko śląskiego przyrodnika kilkukrotnie wymieniał również w swojej książce filozoficzno-przyrodniczej „Życie pszczół” z 1901 roku noblista Maurice Maeterlinck.

Na koniec ostatni słodki akcent. Należy też pamiętać, że Dolny Śląsk przez wieki słynął z wypiekania pierników. To niezwykłe, prastare ciastko tworzono np. w Świdnicy i okolicach już 7 wieków temu! W „Journal von und für Deutschland” z XVIII wieku natrafiamy na informację, że pierniki świdnickie (Schweidnitzischen Honigkuchen — nazwa od miodu — Honig, którym słodzono wypiek) były najlepsze po norymberskich! Z pierników słynęły też takie górskie miejscowości jak Bardo. W Niemczy, w powiecie dzierżoniowskim, na obszarze Wzgórz Niemczańsko-Strzelińskich, znajduje się zaś piernikarskie muzeum z pracownią, czyli Piernikarnia Śląska. O piernikach wspominają również legendy związane z sudeckim Liczyrzepą (w zbiorach „Rübezahl, der Herr des Gebirges” czy „Rübezahl: neue Sammlung der schönsten Sagen und Märchen von dem Berggeiste im Riesengebirge”).

8 sierpnia obchodzimy w Polsce Wielki Dzień Pszczół, zaś 20 maja na całym świecie – ustanowiony przez ONZ – Światowy Dzień Pszczół.

Zostaw komentarz