Niech Was nie zwiedzie to niewinne spojrzenie pani z gitarą. Jej mąż i kochanek zapłacili za zauroczenie nim najwyższą cenę. Oto Sophie Charlotte Elisabeth Ursinus jedna z najsłynniejszych więźniarek Twierdzy Kłodzkiej, bohaterka licznych książek naukowych, artykułów prasowych. Jej proces był sensacją. W sprawę zaangażowani byli najwybitniejsi naukowcy tamtych czasów – odkrywcy i pionierzy. Frau czy też Madame Ursinus, popychając kilka osób w ramiona śmierci, pchnęła również rozwój medycyny sądowej i kryminalistyki.
Zadziwiająca biografia tej kobiety to gotowy scenariusz na film czy serial!
Sophie Charlotte Elisabeth von Weingarten (Weiss) urodziła się 5 maja 1760 roku. Do historii przeszła jako jedna z najsłynniejszych trucicielek. Rzekomo zamordowała swojego męża, ciotkę i kochanka arszenikiem. Zamach na sługę, który coś podejrzewał, nie powiódł się. Choć do morderstw doszło w Berlinie, to biografia bohaterki tekstu silnie wiąże się z Kłodzkiem, gdzie Ursinus odsiadywała karę i gdzie zmarła, 4 kwietnia 1836 roku.
Zabójczo sławna
O jej czynie oraz niecodziennym procesie pisała prasa codzienna i naukowa, a także literaci. Skrupulatnie odnotował wszystko berliński radca i prawnik z kręgu pisarzy romantycznych w „Der neue Pitaval: eine Sammlung der interessantesten”. Opisana tam sprawa „Die Geheimrätin Ursinus” doskonale wpisuje się w gatunek nazywany pitawal. Są to literackie zbiory sprawozdań z głośnych rozpraw sądowych w sprawach kryminalnych. O trucicielce napisał też niejaki C. F. Stephany z Kłodzka w “Charlotte Ursinus die Giftmischerin. Gattin des Geheimenraths Ursinus in Berlin. Enthüllung ihrer Lebenszüge und Schuld”.
Jeszcze w XIX wieku o nadzwyczajnej rozprawie wspomnieć nie omieszkał Wilhelm Hermann Georg Remer, który wykładał na Uniwersytecie Wrocławskim, autor „Lehrbuch der polizeilich-gerichtlichen Chemie” – czyli podręcznika o chemii w kryminalistyce. Co więcej, Charlotte Ursinus zdobyła sławę poza obszarem niemieckojęzycznym. XIX-wieczna brytyjska pisarka Catherine Crowe nawiązała do sprawy trucicielki w swojej powieści „Light and Darkness; or, Mysteries of Life”. Zaraz później opowieść o morderczyni z kłodzkiej twierdzy, znalazła się na łamach „Household Words” redagowanego przez Charlesa Dickensa!
W XX i XXI wieku nie zapomniano o zabójczej damie. Przeczytać można o niej choćby w takich książkach jak: „Killer Women: Chilling, Dark and Gripping True Crime Stories”, „Remarkable Women of Different Nations and Ages”, „The Secret Poisoner: A Century of Murder”, „Murderesses in German Writing, 1720-1860: Heroines of Horror”. Tytuły mówią same za siebie. Przypomnę, że na sudety.pro pisałem już o sudeckim morderstwie, które zainspirowało pisarza do stworzenia ciekawej książki.
Śmiertelnie skuteczna
Charlotte poślubiła w wieku 19 lat Theodora Ursinusa, starszego urzędnika. Razem z nim wyprowadziła się do Berlina.
Rzekomo ze względu na różnicę wieku i ospałość męża, znalazła sobie kochanka. Był nim kapitan Ragay. Związek był jednak skomplikowany i amant postanowił go zakończyć. Pożałował. Po kilku miesiącach podejrzanej choroby Ragay zmarł w lipcu 1797 roku. Oficjalnie uznano to za śmierć bez cienia podejrzeń o udział osób trzecich. Jednak już trzy lata później, 11 września 1800 roku, niespodziewanie zmarł Theodor Ursinus. Charlotte została wdową. Śmierć męża zastanowiła jednak śledczych.
Na trucicielkę padły podejrzenia, ponieważ dwa tygodnie wcześniej kupiła u aptekarza arszenik, rzekomo do walki ze szczurami. Nie wezwała też od razu lekarza do ciężko chorego męża. Były to jednak tylko poszlaki. Jednak Frau Ursinus najwyraźniej tylko pobudziła swoje ukryte zbrodnicze cechy. Okazała się morderczynią seryjną, która w obliczu bezkarności w przypadku dwóch wcześniejszych zabójstw, nie omieszkała ponownie wstąpić na ścieżkę zbrodni. Padło na krewną. Christiane Sophie Regine Witte, ciotka trucicielki, zmarła nagle 24 stycznia 1801 roku. Pół roku po tym, jak Ursinus została wdową. Zostawiła swojej morderczyni wielką fortunę. Znów okazało się, że tuż przed śmiercią bogatej krewnej, Charlotte kupiła dużą ilość arszeniku. Szczury zdawały się ją prześladować…
Mordercze instynkty nie dawały spokoju. Pod koniec lutego 1803 roku zachorował służący wdowy Ursinus – Benjamin Klein. Jego stan się pogarszał, mimo pomocy lekarskiej. Dziwnym trafem w domu znów był arszenik… Kiedy okazało się, że analiza posiłku przygotowanego dla sługi wykazała obecność toksycznej substancji, Sophie Ursinus aresztowano.
Kryminalna zagadka
Szybko przypomniano sobie o innych ofiarach i podejrzeniach. Odbyły się sekcje zwłok i zaawansowane badania. Ten proces wzbudził sensację. Problem w tym, że ówczesny stan wiedzy nie pozwalał na udowodnienie winy podejrzanej o zabicie trzech osób: kochanka, męża i ciotki. Metody wykrywania obecności śladów arszeniku w ciele ofiar były niedoskonałe. Zaangażowani zostali najwybitniejsi naukowcy tamtych czasów. Sprawę badał Martin Heinrich Klaproth, wynalazca analizy grawimetrycznej, który odkrył pierwiastki: uran, cyrkon i cer i zweryfikował odkrycie tytanu oraz zbadał tellur i wydzielił związki strontu, tytanu i chromu. Pomagał mu jego uczeń, Valentin Rose, któremu przypisuje się odkrycie wodorowęglanu sodu (sody oczyszczonej) i inuliny. Proces zakończył się w 1803 roku.
Valentin Rose dopiero 3 lata później dopracował metodę wykrywania arszeniku, a 30 lat potem opracowana została skuteczniejsza próba Marsha, która ostatecznie umożliwiła udowodnienie otrucia przy sekcji zwłok. Z uwagi na brak twardych dowodów Sophie Ursinus została uniewinniona z zarzutu zatrucia kapitana Ragaya i męża. Także zabicie ciotki było jedynie oparte na poszlakach. Dla śledczych jasne jednak było usiłowanie zabójstwa sługi. To wystarczyło, by skazać trucicielkę na dożywocie w ciężkim więzieniu w słynnej pruskiej militarnej twierdzy Glatz, czyli w Kłodzku.
Uczta z trucicielką
W celi Sophie Charlotte spędziła prawie 30 lat. Dla jednych było to ciężkie więzienie, ale nie dla niej. Z uwagi na wysokie urodzenie, pozwolono jej ekskluzywnie wyposażyć celę, mieć pokojówkę, a nawet… urządzać przyjęcia. Można się nawet natknąć na anegdotę z jednego takiego bankietu. Gość miał zauważyć grudki (jak się okazało cukru) na swoim spodku. Gospodyni, widząc jego zmieszanie, z uśmiechem rzekła: „spokojnie, to nie cyjanek”. Ursinus została ułaskawiona w 1828 roku. Zamieszkała w Kłodzku. Ursinushaus, gdzie spędziła resztę dni, znajdował się w rynku – to zachowana do dziś kamienica z numerem 36 na pierzei wschodniej przy pręgierzu. Sophie Charlotte zmarła w 1836 roku. Połowę majątku przekazała na cele charytatywne. W jej pogrzebie wzięło udział wielu ciekawskich. Została zapamiętana jako… dobrodziejka lokalnej społeczności i sławna osobistość, której nazwisko przyciągało turystów.