Znacie chwyt cameo polegający na tym, że słynna, rozpoznawalna osoba pojawia się tylko jako epizod, dodatek w dużej produkcji? To rodzaj gry z widownią, odbiorcą dzieła. Zabawa kontekstem. Na artystyczne cameo z przeszłości trafić możemy w Sudetach na Szlaku Zamków Piastowskich. W Książu, który dzięki swojej kubaturze znajduje się w czołówce polskich zamków, znajdziemy salę poświęconą innemu niesamowitemu zabytkowi na wspomnianym szlaku.
Dlaczego dekoracje ścienne przedstawiają akurat ten, oddalony ponad 60 km, zamek? Aby to zrozumieć, musimy się cofnąć w czasie ponad 200 lat.
Od Grodna w Górach Wałbrzyskich po Grodziec na Pogórzu Kaczawskim – przez Sudety przebiega trasa, na której znajduje się kilkanaście zamków i grodów z czasów piastowskich. Szczególnie znanym jest zamek Książ w Wałbrzychu na Pogórzu Wałbrzyskim. Jest nie tylko jednym z najbardziej rozpoznawalnych i najchętniej odwiedzanych zamków na Dolnym Śląsku, ale i w Polsce. Zwiedzając kolejne sale tej ogromnej rezydencji, można trafić do wyjątkowego pomieszczenia. To… sala Grodźca. Związana z zamkiem, który znajduje się na końcu Szlaku Zamków Piastowskich. Na ścianach zobaczyć można poddane konserwacji malowidła, na których artysta przedstawił romantyczne ruiny. Odbiegają one od tego, co podziwiać możemy, będąc w pięknym zabytku na malowniczym szczycie z Krainy Wygasłych Wulkanów. Skąd ta różnica? To kolejne pytanie, na które chcę odpowiedzieć.
Na salonach
Sala Grodźca znajduje się na III piętrze zamku w barokowym, północno-wschodnim skrzydle Książa. Jej ściany zdobią dekoracje malarskie. Pomalowane tynki ukazują zamek Grodziec. Historia tych malunków sięga początku XIX wieku. Zlecenie na ich stworzenie otrzymał Christian Tischbein, specjalista od romantycznych ruin na dworze Hochbergów. Kolejny wiek przyniósł ogromną przebudowę rezydencji wówczas bajecznie bogatych Hochbergów. Inwestycja z I. ćwierćwiecza XX wieku przyniosła m.in. nowy podział pomieszczeń w skrzydle, o którym mowa. Konieczna była rekonstrukcja polichromii. Grodziec pojawił się na ścianach Książa za sprawą malarza Hugo Kirscha. Dzieło dotrwało do naszych czasów.
Skąd jednak pomysł na takie akurat ozdobienie tej sali?
Zarówno zamek Książ, jak i Grodziec należały w średniowieczu do Piastów. Jednym z właścicieli tych budowli był w XIII wieku Bolko I. To jeden ze „wspólnych mianowników” dla tych zabytków. Ale bardzo odległy. Kolejne wieki przynosiły zmiany właścicieli. Hochbergowie zostali panami na Książu na początku XVI wieku. To za ich sprawą zamek zyskał zupełnie nowe oblicze w baroku i na początku XX wieku. W 1800 roku Jan Henryk VI von Hochberg stał się właścicielem Grodźca. Tym sposobem do majątku książańskiego arystokraty wszedł też zrujnowany obiekt niedaleko Zagrodna.
Nowe życie
To właśnie Jan Henryk VI von Hochberg był pomysłodawcą odbudowy Grodźca i uwiecznienia zamku w salonie w Książu. Za jego czasów ruiny na szczycie góry Grodziec wyglądały inaczej niż dziś. Położony na powulkanicznym wzgórzu zamek nie miał szczęścia i był wielokrotnie palony i grabiony. W XVIII wieku niszczał. Hochberg podjął się zabezpieczenia i renowacji ciekawego obiektu. Wówczas panowała moda na romantyczne, gotyckie ruiny. Grodziec jak znalazł pasował do podobnej inwestycji Hochberga, czyli Starego Książa. Ruina z Pogórza Kaczawskiego miała spełniać takie same funkcje jak ta z Pogórza Wałbrzyskiego. Przeznaczono ją na atrakcję – dziś powiedzielibyśmy turystyczną. Teren został uporządkowany, powstał park, zabezpieczona wieża posłużyła za punkt widokowy. Przebudowa zakończyła się sukcesem, którego zwieńczeniem było powstanie wspomnianych malowideł.
Znajdź różnicę
Tę popularną zabawę można by zastosować w przypadku Grodźca z dziś a zamku z malowideł. Zadanie nie byłoby wcale trudne. Różnic jest sporo. Grodziec, który stał się już w XIX wieku ciekawostką turystyczną, znalazł nowych właścicieli jeszcze w romantycznym stuleciu. Kolejni po Hochbergach inwestorzy znajdowali nowe pomysły na uatrakcyjnienie średniowiecznych ruin. Rozpoczęły się przebudowy obiektu. Stylizowane neogotyckie rekonstrukcje były niezwykle popularne w całych ówczesnych Niemczech. Miały na celu umacnianie poczucia dumy narodowej. Powstało nawet Towarzystwo na Rzecz Zachowania Niemieckich Zamków (Vereinigung zur Erhaltung deutscher Burgen). Jego szefem był Bodo Ebhardt. I to właśnie on jest odpowiedzialny za radykalny lifting Grodźca. Właściciel majątku Gröditz, jak na początku XX wieku nazywano Grodziec, Willibald von Dirksen – prawnik i polityk z Berlina –zaprosił Ebhardta do współpracy. Efektem jego działalności były zaawansowane prace archeologiczne i ambitny plan rekonstrukcji potężnego zamczyska. Ebhardt był prawdziwym specjalistą i cenionym mistrzem. Odrestaurował i odbudował wiele zamków w Niemczech. Jego działalność na Dolnym Śląsku poznać możemy dzięki efektom, które osiągnął przy przebudowach i rekonstrukcjach nie tylko Grodźca, ale i tak kultowych obiektów, jak zamek Czocha, ale też i Grodno ze Szlaku Zamków Piastowskich.
Zamkowy periodyk
Spory artykuł na temat prac związanych z Grodźcem ukazał się na łamach specjalistycznego „zamkowego” periodyku „Der Burgwart: Zeitschrift für Burgenkunde und mittelalterliche Baukunst” w 1908 roku. Dokładnie opisano w nim dzieje zamku, charakter prac archeologicznych Ebhardta, a także zakres robót budowlanych. A te były spore, czego możemy do dziś doświadczyć, zwiedzając zamek (sale, kaplica, dziedziniec, korytarze, schody itd.). W 1908 roku odbyło się podniosłe uroczyste otwarcie zamku w obecności cesarza Wilhelma II. Warto wspomnieć, że aktywność konserwatora zabytków, który odmienił Grodziec, była tematem wystawy w Muzeum Miejskim „Dom Gerharta Hauptmanna” w Jeleniej Górze pod tytułem „Bodo Ebhardt i jego zamki”.
Zatem tak Książ, jak i Grodziec na początku minionego stulecia zyskały zupełnie nowe, monumentalne, odświeżone oblicza. Potężne mury, które zwiedzamy, często nie są tak stare, jak nam się wydaje. To architektoniczny teatr, który bryłę budowli traktuje jak scenografię i rekwizyt w spektaklu, w którym fabułę stanowi długa i skomplikowana historia. Tak samo rzecz ma się z malunkami w Książu. Jeden zamek został „włożony” w drugi niczym matrioszka, w tym niezwykłym przedstawieniu zależności, faktów i stylistycznej iluzji.