Skip to content Skip to footer

Ahoj, Sudety – Robert Główczyk

Odwieczny wakacyjny dylemat: góry czy morze? Dla wielu sprawa jest jasna. Co ciekawe, wybór Sudetów wcale nie wyklucza napotkania morskich akcentów! Nie chodzi mi w tym przypadku o pozostałości ery mezozoicznej i relikty okresu późnej kredy, czyli Góry Stołowe – pamiątkę po nieistniejącym od milionów lat morzu. W tym przypadku podziwiać będziemy kulturowe odniesienia marynistyczne.

Spacerując po rynkach czy ulicami takich miast, jak Jelenia Góra, Kamienna Góra, Wałbrzych czy Świdnica natrafić możemy na zaskakujące z pozoru ornamenty. Okręty, kotwice, a nawet pana mórz – Neptuna! Z jednej strony mamy zatem kontrastujące widok na rozmaite sudeckie góry, z drugiej morskie motywy. Przecież do najbliższego portu bałtyckiego mamy kilkaset kilometrów?!

Skąd w ogóle w górach morskie odniesienia? To podstawowe pytanie. Odpowiedź jest prosta: handel. Dziś logistyka i transport kojarzą nam się przede wszystkim z kontenerowcami, samolotami i TIR-ami. W dawnych czasach były to dziedziny powiązane z okrętami i od XIX stulecia również z koleją (co też zaowocowało w symbolice). Dlatego kupieckie miejscowości, żyjące przez wieki z handlu, darzyły szczególną estymą właśnie te środki lokomocji. Chętnie stosowano – często np. dla podniesienia własnego statusu – nawiązania do żeglarstwa. Zwłaszcza w regionach odległych od wielkich akwenów taki symbol robił wrażenie dzięki swojej „egzotyce” – ponadto podkreślał ponadregionalny, a wręcz międzynarodowy charakter handlu prowadzonego przez ród w danej miejscowości. Prestiż nie od dziś towarzyszy marce.

Miejscowości handlowe łączyła zresztą Liga Hanzeatycka, czyli sięgająca czasów średniowiecza współpraca miast kupieckich, nie tylko tych portowych, ale i śródlądowych (jak Wrocław). Symbolika marynistyczna, jak dziś dobre logo, rozpoznawalna identyfikacja wizualna przedsiębiorstwa, była niewątpliwie jednym z fundamentów rodzącej się świadomości marketingowej w czasach historycznych. Dolny Śląsk, w tym jego górskie południowe partie – nie stał na uboczu w tym trendzie.

Pod pełnymi żaglami

Widok potężnego okrętu wpływającego do portu to niesamowita sceneria. Dawne galeony flot handlowych miały długość dochodzącą do nawet kilkudziesięciu metrów. Ogromne żaglowce budowano jeszcze w XIX i na początku XX wieku. Na przykład Preußen z 1901 roku – rekordzista w swojej klasie – miał 147 m długości, 68 metrów wysokości! Dla porównania potężna barokowa bazylika w Krzeszowie ma łączną długość z mauzoleum i kaplicą 118 m, a wysokość 70 m.

Gdzie znajdziemy zabytki związane z przedstawieniem okrętów? Na przykład na świdnickim rynku. Znajduje się tam kilka kamienic, których fasady zdobią żaglowce. Pięknym okazem może być zwłaszcza tzw. kamienica “Pod złotym okrętem” z numerem 26 na południowej pierzei. Patrząc na front tej budowli za plecami mamy Muzeum Kupiectwa, które warto również odwiedzić.

Na tej samej pierzei mamy też kamienicę nr 20 z motywem żeglugi. To nie koniec. Jest też kamienica nr 16 na wschodniej pierzei, a na niej relief przedstawiający statek handlowy. Obok niego widoczne są inicjały O.G.- Oscar Goldmann. W rynku znajduje się wieża ratusza, z której podziwiać możemy widoki na masyw Ślęży, Góry Kamienne i Sowie, o czym również przeczytacie na Sudety.pro.

Na uwagę zasługuje też piękna elewacja dawnego domu handlowego Methner u. Frahne w Kamiennej Górze. Jest ona wręcz przepełniona symboliką, w tym handlową i mitologiczną. Na uwagę zasługują transportowe detale. Lokomotywa oraz żaglowiec wykute w piaskowcu. To niewielka płaskorzeźba, element większej kompozycji, ale jakże ciekawy. Właściciele przedsiębiorstwa, czyli spółka rodzin Methner i Frahne, podkreślali w ten sposób ekspansję swoich towarów na świat.

Morskie pazury

Kotwica drapiąca swoimi „pazurami” (łapami) dno – to kolejny niezwykle popularny morski symbol. Obecny na tatuażach, emblematach, herbach, dekoracjach. Znajdziemy go również w Sudetach. Bodaj jednym z ciekawszych przykładów jest dom pod Kotwicą (Ankerhaus) w narożniku rynku w Wałbrzychu. Ma numer 23. To obiekt z końca XVIII wieku. Szczyt kamienicy wieńczy widowiskowa kotwica! Świadczy ona wymownie o powiązaniach handlowych właściciela budowli. Handlową funkcję budynku podkreślają też arkady.

Również na kamiennogórskim rynku trafić możemy na kotwice. Pierwszą z nich znajdziemy na jednej z najpiękniejszych kamienic w Kamiennej Górze, która została wyremontowana w 2019 roku. Właśnie wówczas symboliczna figura z fasady odzyskała zrekonstruowaną kotwicę, którą trzyma. Kamienica z numerem 12 znajduje się obok Muzeum Tkactwa. W XVIII i na początki XIX wieku kamienica należała do kupieckiego rodu Fischerów. Gmerk stosowany przez tę rodzinę przypomina również stylizowaną kotwicę.

Z kolei na kamienicy numer 1 w rynku znajdziemy symbol… kotwicy i litery P. Nie jest to symbol Polski Walczącej, ale znak kupca kamiennogórskiego o włoskim nazwisku Primavesi. Kamienna Góra to nie tylko handel płótnem lnianym, ale i góry. Miasto leży w kotlinie, na wyciągniecie ręki mamy Rudawy Janowickie, Góry Kamienne, a w pobliżu też Karkonosze, gdzie się zresztą za moment udamy.

Najwyższa instancja

Do tego dochodzi, zaczerpnięty z mitów antycznych Greków i Rzymian – Posejdon/Neptun. Jego posągi także można odnaleźć w rozmaitych miejscowościach oddalonych od królestwa tego boga – mórz. Sprzyjał on żeglarzom, a ci od wieków byli głównymi partnerami handlarzy w biznesie. Towary przebywały ogromne odległości na okrętach, więc łaskawa opieka Neptuna była jak najbardziej oczekiwana. Pomnik Neptuna zdobi np. jeleniogórski rynek. Pan i władca wód stoi na cokole obok ratusza. Piękna fontanna pochodzi z początku XVIII stulecia. Jelenia Góra to, podobnie jak Kamienna Góra, nie tylko stare kupieckie miasto, ale i serce Karkonoszy – administracyjna siedziba Karkonoskiego Parku Narodowego, o którego atrakcjach przeczytacie na Sudety.pro.

Podobną fontannę znajdziemy na rynku w Świdnicy, na który znów Was zabieram. Tam również Neptun nie tylko wznosi swój groźny trójząb, ale i raczy wodą. Choć to nawiązanie do pogańskich mitów, kupcy w dawnych czasach z pewnością widzieli w tym zaklętym w kamieniu władcy wody swojego sprzymierzeńca.

Wracając z górskich szlaków, nie zapomnijcie poszukać morskich detali!

Zostaw komentarz