Skip to content Skip to footer

Diabeł z Kłodzka – Robert Główczyk

O aktorze z Kłodzka w słowniku biograficznym „Allgemeine deutsche Biographie” napisano: „Jego nazwisko będzie wyznaczać jednego z najważniejszych aktorów wszech czasów”. Grał role w sztukach Szekspira, Schillera, Lessinga czy Kleista. Szczególnie zapamiętana została jego kreacja diabła Mefistofelesa w dramacie „Faust” Goethego. O tej roli w jego wykonaniu powstały nawet książki! Miał wielbicieli i krytyków. Niewątpliwie zapisał się w historii teatru, ale też Sudetów. Związany był nie tylko z rodzinnym Kłodzkiem, ale i Gorzanowem – gdzie zaczęła się jego kariera, oraz z Cieplicami – uzdrowiskiem, w którym szukał ratunku pod koniec życia, i gdzie na świat przyszedł jego wnuk- również aktor.

Z rolą diabła w hitowych filmach mierzyli się tacy gwiazdorzy  jak: Robert De Niro, Al Pacino, Viggo Mortensen, Peter Stormare (PS. czyja kreacja bardziej do Was przemawia?). Ostatnio popularnością cieszy się zaś serial „Lucifer” na platformie Netflix. Artystyczna fascynacja postacią szatana – złożoną i często niejednoznaczną – to jeden z kulturowych tropów wyraźnie obecnych w kulturze. Zły, mroczny, cyniczny, ale i czasami dowcipny, uwodzicielski. Postać diabła jest dla aktora wyzwaniem i okazją do zaprezentowania talentów dramatycznych i komicznych. Czy to jako Mefistofeles, Lucyfer czy Woland – szatański bohater na ekranie i scenie ożywa dzięki – niediabelskim sztuczkom – a sztuce performera, który jest w stanie udźwignąć demoniczny i groteskowy balast psychologiczny i charakterologiczny rogatego upadłego anioła.

Jednym z najważniejszych w historii odtwórców roli diabła był „nasz człowiek”! Seydelmann pochodzący z Sudetów. Nazwisko tego wirtuoza sceny pojawia się w opracowaniach dotyczących życia scenicznego i dzieł Goethego czy Szekspira. Wspominał o nim z zachwytem Karol Marks, który miał okazję podziwiać jego grę (Mefistofelesa) w Berlinie. Seydelmann miał też wrogów i krytyków. Recenzent na łamach „Jahrbücher für Drama, Dramaturgie und Theater” w 1837 roku napisał o faustowskim szatanie kłodzkiego mistrza: „za dużo diabła na zewnątrz, za mało w środku”. Bez względu na subiektywną ocenę dokonań aktora z Sudetów, jego postać niewątpliwie zasługuje na przypomnienie.

W cieniu twierdzy

Karl Seydelmann (lub Carl Seydelmann) urodził się 24 kwietnia 1793 roku w Glatz, jak wówczas nazywało się Kłodzko. Była to część królestwa Prus, wcielona w wyniku wojen z Habsburgami w połowie XVIII wieku do tego niemieckiego państwa łącznie ze Śląskiem (z którym Hrabstwo Kłodzkie stanowiło jedną prowincję: Schlesien). Co ciekawe 3 lata przed narodzinami bohatera tego tekstu jego rodzinne miasto odwiedził Johann Wolfgang von Goethe (na ten temat w moim artykule na sudety.pro), autor „Fausta” – w którym grał Seydelmann jako dojrzały aktor! Ojciec przyszłego artysty zajmował się kupiectwem, był bogatym handlarzem, który w Kłodzku prowadził też kawiarnię i salon z bilardem. Spotykali się tam m.in. oficerowie z Kłodzka, sudeckiego miasta, które odgrywało rolę twierdzy.

Majętna rodzina pozwalała młodemu Karlowi na rozwijanie swoich pasji. Mógł popisywać się przed wojskowymi w amatorskich spektaklach. Militarne otoczenie zaważyło też na jego życiowych wyborach. Kiedy wybuchła wojna Napoleona z Prusami na początku XIX stulecia, jeszcze nastoletni aktor na fali patriotycznych nastrojów postanowił dołączyć do walczących z Francuzami. Nie za bardzo chciano go w szeregach, był bowiem dość cherlawy. Wstawiennictwo znajomych ojca pomogło i zasilił szeregi armii skierowanej przeciwko Napoleonowi. Szkolił się w Kłodzku i Nysie. Nie sprawdził się jednak na polu walki.

Biografie podają, że nawet zdezerterował i ocaliło go jedynie to, że dobrze pisał i został polowym pisarzem. Seydelmann postanowił rozstać się z żołnierskim stanem tak szybko, jak to tylko możliwe. Do ojca nie miał po co wracać. Natrafił jednak na bardzo ciekawe miejsce. Znalazł mecenasa w osobie Johanna Hieronymusa von Herbersteina, którego rodzina władała od pokoleń dobrami w Gorzanowie. W pięknym zamku w tej sudeckiej miejscowości von Herberstein założył ceniony teatr dworski. Tam Seydelmann szlifował swoje umiejętności w tym samym czasie, co znany wrocławski aktor i dramatopisarz Karl von Holtei i jego późniejsza żona. Dzięki protekcji pana z Gorzanowa młody kłodzki aktor dostał angaż we Wrocławiu. Drzwi teatralnej sławy stały przed nim otworem.

Przedwczesna śmierć

Po Gorzanowie i Wrocławiu przyszła kolej na aktorskie popisy w Grazu, w Ołomuńcu, w Pradze, w Kassel. Kłodzki mistrz sceny został w końcu członkiem stuttgarckiego teatru dworskiego, gdzie był nawet dyrektorem szkoły dramaturgicznej. Gościnnie pojawiał się nadal na wielu scenach Niemiec i Szwajcarii: w Weimarze, Berlinie, Darmstadcie i Düsseldorfie. Grywał też we Wrocławiu. Pod koniec życia związał się z królewską sceną berlińską. Uważa się, że był zaangażowany w reformę gry aktorskiej w I połowie XIX wieku. Na swoje kreacje patrzył przez pryzmat problematyki dzieła i psychologii postaci, torując tym samym drogę realistycznej wizji teatru. Grał m.in. Mefistofelesa w „Fauście” Goethe oraz role w sztukach Lessinga, Schillera, Raupacha, Kleista. Encyklopedie szekspirowskie wymieniają jego wybitne kreacje w takich rolach w sztukach angielskiego geniusza jak: Laertes w „Hamlecie”, Shylock w „Kupcu Weneckim”, Jago w „Otellu”, Richard w „Richard III”.

Seydelmann zmarł po ciężkiej chorobie 17 marca 1843 roku, miesiąc przed 50. urodzinami. Podobnie, jak porównywany z nim inny słynny niemiecki aktor, Ludwig Devrient. Warto nadmienić, że wnukiem aktora z Kłodzka był Armin Seydelmann, który urodził się w Cieplicach już po śmierci słynnego dziadka. Młodszy Seydelmann po I wojnie światowej związał się z kinem.

Piękno jest trudne

Biogram Karla Seydelmanna zamieszczony w „Deutsche Roman-Zeitung” podaje, że aktor napisał na jednym ze swoich portretów myśl: „Wszystko, co piękne, jest trudne”. Autorzy artykułu dodali od siebie: „Żaden artysta nie będzie w stanie mu zaprzeczyć, nawet najbardziej utalentowany”. Ten sam cytat jako motto we wspomnieniu o Seydelmannie podał Karl Gutzkow  – uznany niemiecki pisarz i dziennikarz. Wspominali go też w swoich tekstach współcześni mu wielcy ludzie teatru na Śląsku: Heinrich Laube i Karl von Holtei. Jeszcze za życia aktora z Kłodzka pisano o nim liczne artykuły, recenzje i książki. Ciekawostką jest na przykład estetyczny traktat pod tytułem „Ueber die scenische Darstellung des Goethe’schen Faust und Seydelmann’s Auffassung des Mephistopheles” („O inscenizacji Fausta Goethego i koncepcji Mefistofelesa Seydelmanna”).

W XIX wieku powstało kilka jego biografii

O talencie i spuściźnie aktora pisały specjalistyczne wydawnictwa w całej Europie. Sporo miejsca poświęcono mu np. w anglojęzycznym opracowaniu „Facts and fancies about Faust. The legend and the stage” („Fakty i fantazje dotyczące Fausta. Legenda i scena”) na łamach „The Modern review, a quarterly magazine”. Obszerną biografię aktora wydał uznany krytyk i teoretyk Heinrich Theodor Rötscher: „Seydelmann’s Leben und Wirken, (nebst einer dramaturgischen Abhandlung über den Künstler)”. Inny znakomity znawca sztuki teatralnej i kultury – August Lewald – w swojej książce „Seydelmann und das deutsche Schauspiel” napisał: „Jego cudowna, wielce wyczulona wyobraźnia ukazuje mu od razu tak trafny i osobliwy obraz przedstawianej osoby, że pod tym względem mógł rywalizować z najwspanialszym malarzem; ma dar kształtowania w najdoskonalszym stopniu; jego ciało, wszystkie jego kończyny, to miękki wosk, glina, materiał, z którego tworzy jednolitą istotę…”.

27 marca obchodzimy Międzynarodowy Dzień Teatru, ustanowiony w 1961 roku.

Robert Główczyk

Zostaw komentarz