Skip to content Skip to footer

Groźny majestat zimy – Robert Główczyk

Na pierwszy śnieg w górach z utęsknieniem czeka wielu. Te widoki! – szadź na drzewach, białe wierzchołki na tle nieba, śnieżne czapy na iglakach i domach. Do tego można pojeździć na nartach, sankach, łyżwach czy desce. Usatysfakcjonowani są też fani morsowania. Zima jednak bezwzględnie pokazuje, że również ma dwie strony medalu. Niskie temperatury, kruchy lód, lawiny – to śmiertelne zagrożenia! Niestety za tym ostrzeżeniem kryją się historie ofiar, które zapłaciły najwyższą cenę…

Dramat w Białym Jarze, śmierć obiecującego poety na ślizgawce, izerska tragedia w drodze na ślub, koszmarne karkonoskie zawody. Zimową śmierć w górach i ludzi gór upamiętniają pomniki, filmy, spektakle, wiersze. Są świadectwem bezlitosnej potęgi przyrody, przestrogą dla żyjących.

Absolutnie nie zniechęcam do korzystania z uroków białej pory roku! Jednak to właśnie zimą – bardziej niż kiedykolwiek – powinniśmy uważnie śledzić komunikaty służb: karkonoskiego GOPR (gopr.org), zarządców parków (kpnmab.pl) i lasów. Alerty pogodowe oraz ostrzeżenia lawinowe są niezwykle istotnymi informacjami przy planowaniu pobytu w górach, a także aktywnego korzystania z tras i stoków. Sezonowe zmiany przebiegu szlaków, ale też okresowe spowodowane np. wiatrołomami – to podstawowe wiadomości. Dzisiejsze media – w tym korzystanie ze stron internetowych i portali społecznościowych – umożliwiają śledzenie na bieżąco takich komunikatów. Od stosowania się do nich może zależeć nasze życie. Zima to nie tylko szansa na zabawę i sprawdzenie swojej kondycji. To realne zagrożenie, z którym trzeba się liczyć. Ważne jest również korzystanie z odpowiedniego podstawowego wyposażenia i świadomość własnych możliwości. Racjonalne planowanie wyprawy pozwali nam uniknąć wielu problemów i potencjalnych zagrożeń.

Ponura biel

Nieco ponad pół wieku temu, w 1968 roku, w Karpaczu doszło do największej tragedii w polskich górach. Lawina w Białym Jarze jest osławionym dramatem, który wydarzył się w Karkonoszach. Zginęło 19 osób, obywateli ZSRR, NRD, również Polski. Kilkaset osób brało udział w akcji ratunkowej. Jak do tego doszło? Katastrofa wydarzyła się 20 marca – już pod sam koniec kalendarzowej zimy. W górach jest to jednak ciągle bardzo zimowy czas.

Pomimo ostrzeżeń, ponad 20 osób zdecydowało się iść szlakiem w kierunku Śnieżki i schroniska. Brak rozwagi kosztował ich życie. Byli to głównie młodzi ludzie. Jak podają doniesienia, lawina zeszła około 11:00. Lawinisko miało długość ponad 600 metrów! Jego szerokość wyniosła 20–80 metrów, a grubość ok. 12 metrów. Wysokość czoła lawiny sięgała 20–25 metrów. Masa śniegu osiągnęła, bagatela, kilkadziesiąt tysięcy ton! Prędkość lawiny oceniono na około 100 km na godzinę. Starcie z takimi siłami przyrody nie może skończyć się dobrze… Tragedię upamiętnia pomnik. W 2018 roku, w 50. rocznicę smutnego wydarzenia, w Bukowcu odbyły się wystawa i seminarium pod tytułem „Zmarłym ku pamięci – żywym ku przestrodze” upamiętniające ofiary lawiny w Białym Jarze, a także uczestników akcji ratunkowej. Mniejsze, ale groźne lawiny w Białym Jarze odnotowano również w 1974 i 2008 roku.

„Dopóki śmierć nas nie rozłączy…”

Przysięga małżeńska pojawia się tu nie bez powodu. Około 1720 roku w Górach Izerskich doszło do śmierci dwóch osób – zakochanych, którzy ruszyli w góry, by dostać się do kościoła na własny ślub! Nigdy nie udało im się spełnić marzenia. Upamiętnia ich Narzeczeński Kamień w pobliżu skałek Wieczorny Zamek. Historię Anny Magdaleny Gottschau i Johanna Garve ze Szklarskiej Poręby opowiedziała pisarka Margarete Darge (Marga Passon). W “Der Hochzeitsweg” nawiązała do wydarzeń sprzed wieków.

Tuż przed Bożym Narodzeniem młodzi mieli udać się w pieszą wędrówkę grzbietem gór ze Śląska na Łużyce. Tam w regionie nazywanym Queiskreis (od rzeki Kwisy), należącym w XVIIII wieku do Saksonii, ewangelicy mogli korzystać z obrządku luterańskiego. Znajdowały się tam tzw. kościoły graniczne (Grenzkirchen), do których pielgrzymowali śląscy protestanci. Były to czasy Habsburgów po wojnie trzydziestoletniej, kiedy cesarz zgodził się na budowę w regionie jedynie 3 Kościołów Pokoju. W trakcie budowy były Kościoły Łaski. Jednak do każdej z tych świątyń ze Szklarskiej Poręby było daleko. Do Pobiednej, gdzie Anna Magdalena i Johann się udali, blisko też nie było. Stara droga celna do tej miejscowości liczy około 22 km. Młodzi przeszli zaledwie ułamek tego dystansu.

Od Białej Doliny w Szklarskiej Porębie do Narzeczeńskiego Kamienia jest około 5 km. Pogoda załamała się, spadł obfity śnieg. Ślubni wędrowcy zgubili drogę. Kiedy okazało się, że nie trafili na ślub, rozpoczęły się poszukiwania. Znaleziono ich zamarzniętych właśnie w okolicy Wieczornego Zamku. Książka „Der Hochzeitsweg“ mocno przypomina słynną romantyczną powieść Adalberta Stiftera „Bergkristall” („Der heilige Abend”) – o dzieciach, które w Boże Narodzenie zaginęły w górach. Tragiczną historię pary ze Szklarskiej Poręby upamiętnia tablica przy skałach.

„Pod lodem”

To ostatnie słowa wiersza „Georg Heym – przygoda prawie metafizyczna” ze znanego tomu „Pan Cogito” Zbigniewa Herberta. Wielki polski poeta nawiązał do historii Georga Heyma – obiecującego niemieckiego liryka, który zginął w wieku 24 lat. Heym uważany jest przez krytyków za jednego z najważniejszych poetów niemieckojęzycznych i pioniera ekspresjonizmu literackiego. Urodził się w Jeleniej Górze, u stóp Karkonoszy, gdzie mieszkała jego matka. Rodzina wyjechała, kiedy Georg był jeszcze chłopcem, do Poznania, Gniezna i wreszcie do Berlina. Właśnie tam zimowa śmierć spotkała poetę z Sudetów. Choć Heym zmarł daleko od rodzinnych gór – jego historia jest niezwykła: nawet urodzony w Karkonoszach „syn gór” dał się uwieść złowrogiemu, zimowemu pięknu zamarzniętej wody.

16 stycznia 1912 roku wspólnie z przyjacielem wybrał się na łyżwy na zamarzniętą rzekę Hawelę (dopływ Łaby, która źródła ma w Karkonoszach – niedaleko miejsca, w którym zmarli narciarze wspomniani w kolejnym rozdziale). Prawdopodobnie pod jego kompanem załamał się lód. Młody poeta próbował go ratować, ale również wpadł do wyrwy! Jego wezwania o ratunek nie sprowadziły pomocy.  Dopiero po kilku dniach znaleziono ciała łyżwiarzy, w tym pisarza u progu kariery.

Tragiczne zawody

Na koniec przeniesiemy się do Czech, ale zostaniemy w Karkonoszach. Na szlaku w okolicach słynnego wodospadu Panczawy znajdują się pomniki upamiętniające ofiary innej zimowej tragedii.

Doszło do niej 24 marca 1913 roku. Wówczas Bohumil Hanč i Václav Vrbata przypłacili życiem udział w zawodach. Bieg narciarski grzbietem Karkonoszy przerwało nagłe załamanie się pogody. Dwóch kolegów nie wróciło z trasy. Podobnie jak w przypadku Georga Heyma i jego kompana – jeden próbował ratować drugiego. Żadnemu nie udało się przeżyć. Dramatyczne wydarzenie upamiętniają dwa pomniki: Hančův pomník między Vrbatovą a Labská boudą oraz Mohyla Hanče a Vrbaty na wzgórzu Vrbatov na szlaku turystycznym między Vrbatova boudą a Harrachovy kameny. Powstały też filmy inspirowane tą historią.

Góry co roku zabierają miłośników wędrówek i białego szaleństwa. Groźne są nie tylko niskie temperatury, lawiny, kruchy lód, ale też whiteout, czyli silne zmniejszenie kontrastu i widoczności, które przejawia się dezorientacją i osłabieniem poczucia równowagi. Zadbajcie o bezpieczeństwo swoje oraz innych turystów czy sportowców. Zdarzeń losowych nie unikniemy, ale możemy się w podstawowym zakresie chronić przed rozmaitymi zagrożeniami. Raz jeszcze zachęcam do korzystania ze stron: gopr.org i kpnmab.pl, www.krnap.cz.

Robert Główczyk

Zostaw komentarz