Skip to content Skip to footer

W blasku oczekiwania – co wieniec adwentowy ma wspólnego z Sudetami? – artykuł roberta główczyka

Okazuje się, że tradycja, która obecnie jest powszechna w wielu miejscach na całym świecie, w ciekawy sposób wiąże się z naszym regionem! Choć wynalazca pięknej dekoracji pochodził z Hamburga, który leży niedaleko ujścia Łaby do Morza Północnego – badacze wskazują na znaczące związki wieńca z Karkonoszami, czyli górami, w których Łaba ma swoje źródła! Pastor-dobroczyńca, który spopularyzował wieniec adwentowy, gościł również w sudeckich miejscowościach podczas śląskiej podróży.

Zapraszam w podróż w poszukiwaniu źródeł świątecznego zwyczaju.

Wiele popularnych dziś tradycji i dekoracji wywodzi się z całkiem niedalekiej przeszłości jak na dwa tysiące lat świętowania Bożego Narodzenia. Jeszcze 100 czy 200 lat temu mało kto słyszał o nich poza pewnymi regionami, czy kręgami kulturowymi. Tak było początkowo z choinką, ale też z jemiołą, kalendarzem adwentowym i właśnie wieńcem na czas oczekiwania. Dopiero globalizacja i komercjalizacja świąt doprowadziła do tego, że obecnie trudno nam czasami dostrzec, że wielkie bogactwo bożonarodzeniowej obrzędowości jest w rzeczywistości współczesnym kolażem rozmaitych lokalnych obyczajów i wzorców. Tak, jak kiedyś były święta bez Kevina (a dziś trudno to sobie wyobrazić!), tak kilka czy kilkanaście dziesięcioleci temu w regionach, gdzie obecnie pewne tradycje czy dekoracje są normą, najzwyczajniej w świecie nikt o nich jeszcze nie wiedział. Albo… właśnie je tam wynajdował!

Misja: pomagać

Bohaterem tego wpisu będzie Johann Hinrich Wichern. Pochodził z Hamburga. Uznawany jest za twórcę koncepcji Innere Mission i jednego z ojców niemieckiego ruchu domów ratunkowych (stacjonarna, instytucjonalna akcja charytatywna). Uważa się go również za wynalazcę wieńca adwentowego. Wichern był wrażliwym na niesprawiedliwość i biedę społecznikiem i teologiem. Chcąc pomagać osobom ubogim i doświadczonym przez los, stworzył w 1833 roku szkołę-przytułek w Hamburgu. Ta instytucja nazywa się Rauhe Haus i dała początek podobnym przedsięwzięciom. Także na Dolnym Śląsku. Od 1849 roku poświęcił się niemal wyłącznie wyłącznie podróżom promującym Innere Mission. Do 1855 roku w ówczesnych Niemczech zbudowano około 100 domów opartych na jego koncepcji.

Wichern uważał, że nie tylko trzeba wspierać biednych materialnie. Dbał o duchowość i klimat. Pragnął, by jego podopieczni mogli doświadczyć czegoś dobrego i miłego, chciał im stworzyć rodzinną atmosferę. Pomagała mu w tym Amanda Böhme. Wichern poznał ją jako nauczycielkę w szkółce niedzielnej. Przyłączyła się do jego przedsięwzięcia. Została też jego żoną i najbliższą współpracownicą. Biografie podają, że ojciec Amandy był potomkiem wielkiego łużyckiego myśliciela i szewca, Jakoba Böhme. Ten barokowy myśliciel, nazywany pierwszym niemieckim filozofem, urodził się i żył w Sudetach, dokładnie na Pogórzu Izerskim i Pogórzu Łużyckim.

Wichernowie w I niedzielę adwentu w 1839 roku w swoim przytułku zaprezentowali wieniec adwentowy. Było to wówczas duże koło, podwieszone u sufitu i udekorowane ilością świec, odpowiadającą liczbie dni Adwentu. Pastor Wichern rozpowszechniał ten pomysł – nazywany początkowo Wichernkranz – również w innych miejscowościach w Niemczech.

Podróż w Sudety i efekty

W 1849 roku – pamiętnym czasie rewolucji w wielu miejscach w Europie – Wichern przyjechał na Dolny Śląsk. Pamiątką po tej wizycie są m.in. listy ewangelickiego misjonarza potrzebujących, które wydane zostały w „Gesammelte Schriften D. Johann Hinrich Wicherns” w 1901 roku. Z Berlina wynalazca wieńca przyjechał do Legnicy, a ze stolicy rejencji w prowincji śląskiej, udał się w góry. Ten region był znany od kilku lat, po tym, jak rozsławiły go opowieści o biednych tkaczach. Chodzi o bunt robotników z 1844 roku. Zanim powstał słynny dramat Hauptmanna, światli ludzie mogli przeczytać o niedoli mieszkańców Sudetów w prasie czy wierszach innych twórców. Organizowane były zbiórki i bale charytatywne. Wichern udał się w ten region, by zaszczepić tam pomysł swojej Misji i instytucjonalnej pomocy. W listach wspomina przejazd przez takie miejscowości, jak Jawor czy Bolków oraz odwiedziny w klasztorze w Krzeszowie, który obecnie znajduje się na trasie Głównego Szlaku Sudeckiego.

Głównym celem wizyty pomysłodawcy budowy domów pomocy nie było jednak zwiedzanie. W Kamiennej Górze na zamku Kreppelhof spotkał się z hrabią Stolbergiem. Kolejne dni spędził w Mysłakowicach i Bukowcu, gdzie również starał się nakłonić lokalną arystokrację do dzieła pomocy. Wspomina wizyty w Kowarach, Jeleniej Górze, Cieplicach i Szklarskiej Porębie. Krótka wizyta w Sudetach przyniosła rezultaty. Rok później w Michelsdorf (Miszkowice) powstał Rettungshaus założony przez pastora Ernsta Gustava Juliusa Trogischa i hrabiego Eberharda zu Stolberga. Ta wieś w powiecie kamiennogórskim leży u stóp Karkonoszy pomiędzy Grzbietem Lasockim a wzgórzami Bramy Lubawskiej. Czy w tym ośrodku stosowano adwentowy pomysł Wicherna? Trudno znaleźć ślady, mogące to potwierdzić.

Karkonoski ślad

Na pobycie Wicherna w górach i założeniu dom pomocy w Miszkowicach związki twórcy wieńca, jak i samego wieńca z naszymi górami się nie kończą. W publikacji „Von Advent bis Dreikönige” znajdujemy wzmiankę, że niektóre źródła wskazują na paralele między formą wieńca a wyposażeniem kościoła Wang w Karpaczu! Chodzi o podwieszone okrągłe żyrandole na świece. Jest to jednak dość ryzykowna teza. Jeśli weźmiemy pod uwagę fakt, że świątynia została postawiona w Karpaczu dopiero w 1844 roku.  Wichern mógł odwiedzić to miejsce 5 lat później podczas wspomnianej wizyty, ale wieniec miał powstać dekadę przed jego podróżą w Sudety.

Na inne ciekawe konteksty można natrafić na stronach Haus der Heimat in Hamburg i Heimatfreunde Roisdorf. Autorzy artykułów na tych portalach wspominają, że zredukowaną do 4 świec – znaną dziś wersję wieńca – zastosowano po raz pierwszy w śląskich Karkonoszach na początku XX wieku!

Jedna ze stron powołuje się na historię opisaną w  “Hamburger Kirchenzeitung”. Witryny podają jednak dwie różne daty: 1910 i 1911. Mowa jest nawet o schronisku górskim. Zamiast tradycyjnych świec – w wieńcu udekorowanym gałązkami iglaków – zabłysnąć miały świece okopowe tzw. Hindenburglicht, przypominające dzisiejsze świeczki typu podgrzewacz. Dopiero później ten pomysł miał być powszechnie stosowany w innych miejscach. Dziś wieńce adwentowe są na tyle popularne, że trudno sobie wyobrazić, że nie do końca jasne są ich losy jeszcze na początku minionego stulecia!

Zostaw komentarz